Uwiedziony przez Viscontiego?

Dla Björna Andrésena, młodego Szweda, grającego Tadzia w ekranizacji „Śmierci w Wenecji” (1971) udział w filmie Viscontiego był wydarzeniem przełomowym.

Publikacja: 21.07.2010 20:12

„Śmierć w Wenecji”

„Śmierć w Wenecji”

Foto: VIVARTO

[b]Czytaj też - [link=http://www.rp.pl/artykul/9148,511910_Spadkobierca_XIX_wieku_.html]Spadkobierca XIX wieku [/link][/b]

Andrésen stał się nie tylko obiektem westchnień przedstawicieli obojga płci, ale też inspiracją dla artystów i bohaterem wielu sensacyjnych doniesień. Zainteresowanie jego osobą trwa do dziś i przybiera różne formy.

[srodtytul] Uwielbiany przez ekipę [/srodtytul]

Luchino Visconti przygotowując „Śmierć w Wenecji” długo nie mógł się zdecydować, komu powierzyć rolę Tadzia. Na początku, chcąc być wierny powieści Tomasza Manna, postanowił, że młodego, czarującego efeba zagra Polak. Poszukiwania w wielu polskich szkołach nie przyniosły jednak rezultatów. Kiedy znalazł kandydata, we włoskiej prasie pojawiły się pogłoski, że Tadzia grać będzie… dziewczyna. Visconti niczemu nie zaprzeczał i tuż przed rozpoczęciem zdjęć przedstawił wszystkim 14-letniego Szweda Björna Andrésena, którego fizys wydawała się idealna do opowiadania Manna. Rola Tadzia nie była jego filmowym debiutem. Rok wcześniej pojawił się w szwedzkiej „Historii miłości”. Wszyscy podkreślają, że na planie „Śmierci w Wenecji” stał się obiektem uwielbienia niemal całej ekipy, a reżyser wprowadzał go szybko w arkana nocnego życia.

Prasa wielokrotnie rozpisywała się na temat preferencji seksualnych Björna Andrésena. Sugerowano, że mógł być uwiedziony przez Viscontiego. On sam odrzucił sugestie, że jest gejem. Przyznał jednak, że współpraca z reżyserem bywała dla niego koszmarem. W jednym z wywiadów zwierzył się, że Visconti nie kryjący swych skłonności homoerotycznych zabierał go do klubów gejowskich i bezceremonialnie przedstawiał przyjaciołom jako swą najbardziej atrakcyjną zdobycz. Po tych praktykach Björn otrzymał sporo ofert w filmach erotycznych, a po latach – intratną propozycję zagrania homoseksualisty. Wszystkie jednak odrzucił. W filmie wystąpił jeszcze kilkakrotnie, m.in. w „Bluff Stop” (1977), „The Simple-Minded Murder” (1982), czy „Peas and Whiskers” (1986), ale w żadnym nie udało mu się powtórzyć sukcesu Tadzia.

Dziś mieszka z żoną i córką w Sztokholmie, poświęcił się muzyce i do niedawna występował z zespołem Erics Sven.

Muzyka właściwie była jego pasją od dzieciństwa. Planował studia na Akademii Muzycznej w Sztokholmie. Zawirowania wokół „Śmierci w Wenecji” sprawiły, że studiów jednak nie ukończył. Brał za to prywatne lekcje u renomowanych nauczycieli.

Media jednak nie dawały mu spokoju. W 1976 roku sugerowano, że jest zamieszany w morderstwo Sala Mineo, amerykańskiego aktora, z którym, jak pisano, miał romans. Wiadomość szybko okazała się plotką. W latach 80. słuch po nim zaginął. Pisano, że zmarł z przedawkowania narkotyków, twierdzono też że zginął w wypadku samochodowym. Potem pojawiła się najbardziej sensacyjna wiadomość, powtarzana wielokrotnie przez różnych krytyków, także w Polsce. Według niej Björn Andrésen powrócił triumfalnie do świata filmu za sprawą zakochanego w nim Pedro Almodovara. Jest transwestytą ukrywającym się pod pseudonimem Bibi Andersen na cześć szwedzkiej aktorki Bibi Anderson. Wieść przyjęto jako sensację. Problem w tym, że mimo sporego podobieństwa Bibi do Björna są też między nimi istotne różnice. Pomijając nazwiska Andersen i Andrésen biografie obu postacie nie bardzo dają się złożyć w jedno, choćby dlatego, że Björn urodził się 26 stycznia 1955 roku w Sztokholmie, Bibi zaś 13 lutego 1954 roku w Madrycie, jako Manuel Fernandez Chica.

[srodtytul]Bohater inspirujący [/srodtytul]

Wizerunek Tadzia stworzony przez Andrésena budzi niesłabnące zainteresowanie. Amerykański historyk filmu Lawrence J. Quirk we wznawianej wielokrotnie książce „Wielki filmy romantyczne” zauważył, że niektóre ujęcia filmowego Tadzia można oprawić w ramki i powiesić na ścianach Luwru i Watykanu, gdyż stanowią kanon idealnego piękna.

Na jednym z portali zdjęcie 12-letniego Szweda w srebrnych barwach otoczone jest wiankiem pulsujących serduszek, a lista wielbicieli wydłuża się niemal każdego dnia.

Po japońskiej premierze „Śmierci w Wenecji” Andrésen był traktowany w tym kraju jak gwiazda pierwszej wielkości. Wystąpił w reklamach telewizyjnych, a nawet nagrał kilka piosenek pop. Stał się też natchnieniem dla tamtejszych artystów. Keiko Takemiya, słynna twórczyni japońskich komiksów, uważana za jedną z prekursorek kierunku sh?nen-ai (czyli chłopięcej miłości), wykorzystała wizerunek młodego Bjórna do ilustracji tego cyklu.

Germaine Greer, australijska pisarka, dziennikarka i bardzo aktywna działaczka feministyczna, wydała w 2003 roku książkę „The Beautiful Boy – historia sztuki”. Jej głównym tematem było piękno nastoletnich chłopców, którego nie doceniają starzejące się kobiety. Na okładce umieściła wizerunek młodego Andrésena, przeciw czemu on zaprotestował, a sam pomysł książki uznał za niesmaczny. Do postaci Tadzia powrócił w 1994 roku Jerzy Grzegorzewski. W spektaklu „Cztery komedie równoległe” w Teatrze Studio ukazał go jako schorowanego, starego człowieka, który wraca do Wenecji, by pożegnać się z najpiękniejszymi wspomnieniami młodości. W roli Tadzia wystąpił wybitny tancerz Stanisław Szymański, a spektakl stał się przejmującą etiudą na temat kruchości życia i potęgi sztuki. Hymnem ukazującym samotność i bezbronność artysty.

[srodtytul] Tadzio, czyli Władzio [/srodtytul]

Tadzio, bohater opowiadania Tomasza Manna i filmu Luchino Viscontiego żył naprawdę i był Polakiem. Nazywał się Władysław Moes, należał do arystokratycznego rodu spokrewnionego z rodziną, Elżbiety Zanussi, żony znanego reżysera. To właśnie młodego Władka Mosea i jego rodzinę spotkał Wenecji w Hotelu Lido Tomasz Mann. Zatrzymał się tam w 1911 roku wraz z żoną i podczas pobytu nie spuszczał wzroku z urodziwego młodzieńca z Polski. Ponieważ wszyscy wołali na niego „Adzio” Mann sądził, że owo zdrobnienie pochodzi od imienia Tadzio. I stąd ta pomyłka. Władysław Moes wiele lat życia spędził w Komorowie pod Warszawą i zmarł w 1986 roku.

[b]Czytaj też - [link=http://www.rp.pl/artykul/9148,511910_Spadkobierca_XIX_wieku_.html]Spadkobierca XIX wieku [/link][/b]

Andrésen stał się nie tylko obiektem westchnień przedstawicieli obojga płci, ale też inspiracją dla artystów i bohaterem wielu sensacyjnych doniesień. Zainteresowanie jego osobą trwa do dziś i przybiera różne formy.

Pozostało 95% artykułu
Film
Cannes 2024: Francis Ford Coppola wraca na Croisette z „Megalopolis”
Film
Trzecia miłość w trzecim sezonie „Bridgertonów”
Film
Premiera w Cannes superprodukcji „Furiosa: Saga Mad Max”
Film
Cannes: Polska koprodukcja rywalizuje z filmami Coppoli, Lanthimosa i Sorrentino
Film
Festiwal w Cannes z cieniem #metoo. Mają paść poważne oskarżenia wobec gigantów